poniedziałek, 9 lipca 2012

ROZDZIAŁ 1 ♥



* Natalia *

 Siedziałam na blacie kuchennym i wpatrywałam się w ulicę za oknem. Bagaże stały obok blatu. Ponieważ mama, która prawie 8 miesięcy temu wyjechała do Anglii w poszukiwaniu pracy, wraca do Polski by mnie zabrać do Londynu, gdzie obecnie mieszka. Właśnie zakończył się rok szkolny i mogę do niej przyjechać. Przez szkołę musiałam zostać w Polsce i mieszkałam u dziadków, ponieważ mój ojciec zostawił mnie i mamę parę lat temu i nie utrzymuje z nim żadnych kontaktów. Także sama musiałam poradzić sobie z złamanym sercem. Chodzi o mojego byłego chłopaka Kubę. Byliśmy razem od ponad pół roku a ten zwyczajnie mnie zostawił. Przez niego straciłam swoją najlepszą przyjaciółkę Sylwię. Z którą pokłóciłam się i to poważnie. Czas po rozstaniu był dla mnie naprawdę trudny, ale moi dziadkowie mnie wspierali i dzięki nim wstałam na nogi. Niestety z Sylwią już się nie pogodziłam i ostatni miesiąc w szkole spędzałam sama, bez przyjaciół.
Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, właśnie wybijała 14. Moja mama powinna lada chwila być. Nie mogę się doczekać aż ja zobaczę. Tyle czasu się nie widziałyśmy. No nie licząc rozmów na Skyp’ie. Po chwili pod dom podjechała taksówka, z której wysiadła moja mama. Szybko zeskoczyłam z blatu i pobiegłam do drzwi by ja przywitać. Stojąc przy drzwiach nie wiedziałam czy mam wybiec przed dom i wyściskać mamę przed domem czy poczekać aż spokojnie wejdzie. Postanowiłam zrobić to pierwsze gdyż byłam tak szczęśliwa i stęskniona za nią, że poczekanie tej chwili było wiecznością. Szybko szarpnęłam za klamkę i wybiegłam przed dom, przy okazji rzucając się mamie na szyję. Mama jak tylko mnie zobaczyła wypuściła swoją torebkę z rąk i zrobiła to sama, co ja. Chwile staliśmy w ciszy przytulaj się do siebie, wtedy z domu wybiegła babcia.
- Małgosiu, już jesteś! – Krzyknęła i podbiegła się przywitać z mamą. Po chwili to samo zrobił dziadek.
Weszliśmy do domu i skierowaliśmy się do salonu.  Mama zaczęłam opowiadać jak to jest w Londynie, że strasznie się cieszy, że może mnie tam zabrać. W pewnym momencie przystanęła, zrobiła się poważna i powiedziała:
- Mam wam wszystkim coś ważnego do powiedzenia. – Wszyscy również spoważnieliśmy i spojrzeliśmy na mamę, a ta zaczęła kontynuować – otóż, poznałam kogoś – na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech a oczy się zaszkliły. Zakochała się. Czuje to.
- Naprawdę. To cudownie! – Powiedziała uradowana babcia.
- Czekajcie, to nie koniec. – Uciszyła kobietę, – więc jak już mówiłam, poznałam go, gdy szukałam pracy. Zajmuje się wydawnictwem książek i przyjął mnie do pracy u siebie w wydawnictwie. Następnego dnia zaprosił mnie na lunch, później na kolację, a potem na randkę. Spotykamy się od ponad 7 miesięcy. I…- przerwała, a jej wzrok powędrował po naszych twarzach i dokończyła – i, oświadczył mi się, a ja się zgodziłam! – To wykrzyczała, a my podskoczyliśmy z miejsc i zaczęliśmy gratulować mamie, równocześnie wypytywać ją, jaki jest, jak ma na imię, ile ma lat i wszystko po kolei, co przychodziło nam do głowy. W końcu mama lekko krzyknęła:
- Cisza! Pozwólcie, że odpowiem po kolei na wasze pytania. A więc tak, ma na imię Tom, jest starszy ode mnie o 2 lata, jest bardzo troskliwy i kochany. A i bym zapomniała – teraz zwróciła się do mnie – ma córkę w twoim wieku i ma na imię Martine, jest również przemiła i sympatyczna. Polubicie się. – Uśmiechnęła się.
-, Ale mamo, czy ja to mam rozumieć, że ty i Tom mieszkacie razem? I on ma córkę!?
- Tak, mieszkam u niego od 3 miesięcy. Skoro się pobieramy, dlaczego nie mamy. Tak, w ogóle sam mi to zaproponował, po co mam wynajmować mieszkanie skoro jest miejsce u niego w domu. I teraz drugie twoje spostrzeżenie córciu. Tak ma córkę. – Uśmiechnęła się.
- Aha, no, ale mi chodzi o to, że musi mieć też żonę, albo byłą żonę. – Wtedy mina mojej mamy trochę spoważniała.
- Otóż, żona Tom’a zmarła z powodu choroby 12 lat temu. Gdy Martine miała 5 lat. Od tamtej pory Tom wychowuje ją sam.
- Aha, to przepraszam. – już rozumiem, i mimo tego, że nie znam Tom’a i Martine zrobiło mi się jej żal. Dobrze wiem jak to jest wychowywać się bez jednego z rodziców.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, po czym mama powiedziała kierując swe pytanie do mnie:
 - Spakowana ? 
 - Tak, mój bagaż stoi w kuchni. – Powiedziałam, po czym wskazałam ręką na kuchnię.
- To świetnie. O 17 jest samolot do Londynu i my nim lecimy. – Krótko odpowiedziała.
- Wylatujemy już dzisiaj!? – Radośnie powiedziałam.
- Tak Natalia, przecież mówię. – Uśmiechnęła się. Wtedy wkroczyła babcia:
- Gosiu kochanie, zostań dziś na noc, jesteś przecież zmęczona lotem do Polski. Jutro polecicie.
- Oj mamo, nie jestem w ogóle zmęczona, poza tym Tom na nas czeka i bilety już kupiłam.
- Naprawdę musicie już dziś lecieć? – Teraz do rozmowy wtrącił się dziadek.
- Tak, tato. Przepraszam, że nie zostanę, ale jutro mam spotkanie w sprawie biografii, którą piszę i nie mogę odwołać spotkania.
- Aha, no dobrze. – Babcia odpowiedziała i wstała z kanapy. – Jesteś może głodna?
- Wiesz, co mamo, troszeczkę.
- No to ja idę robić obiad a wy tu sobie włączcie telewizor czy co tam chcecie. – Powiedziała i udała się do kuchni. Udałam się za babcią i powiedziałam jej, że dla mnie nie mam szykować, bo nie jestem głodna, po czym skierowałam się do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam wspominać te wszystkie miłe chwile, które to teraz mnie spotkały. Może i wyjazd pomoże mi do końca zapomnieć o Kubie, o problemach. Tam będę miała nowe życie, nowych znajomych, nową rodzinę i jak każdy nowe problemy. Więc, po co mam zabierać te stare. Siedziałam jeszcze przez chwilę w swoim pokoju gdy nagle weszła mama:
- Kochanie, musimy się już zbierać. – uśmiechnęła się.
- Co? Dlaczego tak wcześnie? – zdziwiłam się.
- Została nam godzina, do odlotu. Musimy jeszcze dojechać na lotnisko, zanim przejdziemy odprawę też minie trochę czasu.
- Aha, no dobrze. Za chwilę przyjdę. – powiedziałam, a mama wyszła z pokoju. Podeszłam do laptopa, włączyłam twistera i napisałam: „ To część wszystkim! No to do zobaczenia w Londynie ;D” po napisaniu tweet’a, weszłam  jeszcze w profile chłopców z One Direction i do każdego napisałam „ Już do was jadę! Niedługo się spotkamy. Zobaczycie! xx” Tak, byłam Ich fanką i strasznie chciałam ich poznać, iść na ich koncert. Może dzięki temu, że przeprowadzam się do Londynu to stanie się możliwe. Muszę wierzyć w swe marzenia! Wyłączyłam twitter’a, potem całego laptopa którego chwyciłam, zrobiłam to też z moją lustrzanką i wyszłam z pokoju. Moje bagaże stały już przy drzwiach a mama żegnała się z dziadkami. Podeszłam do wieszaka i ubrałam swoją jeansową kurtkę, na to na zarzuciłam swoją torbę na ramię , a laptopa i lustrzankę schowałam do torby. Podeszłam do dziadków by się z nimi pożegnać. Gdy przytulałam się z babcią mama z dziadkiem pakowali moje bagaże do taksówki. Wyszłam z domu ze łzami w oczach, bo w końcu wyjeżdżam bez nich, a to z nimi spędziłam ostatnie 10 miesięcy i naprawdę ciężko mi ich zostawić. Ale nie wyjeżdżam na zawszę, kiedyś tu wrócę. Ostatni raz uścisnęłam się z dziadkiem, a potem z babcią i wsiadłam do taksówki, w której siedziała już mama. Po około 10 minutach jazdy dojechałyśmy na lotnisko. Mama miała rację, dojazd i odprawa zajęły nam łącznie ponad 40 minut. Udałyśmy się na pokład samolotu, leciałyśmy drugą klasą, czyli tak gdzie SA podwójne siedzenia. Ja usiadłam przy oknie a mama od zewnętrznej strony. Czekałyśmy jeszcze aż wszyscy pasażerowie znajdą się już w samolocie i wystartowaliśmy. Trochę się bałam lotu, bo był to pierwszy raz jak lecę, ale próbowałam o tym nie myśleć. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam muzykę. Gdy już wzbiliśmy się w powietrze moje nerwy puściły.
W czasie lotu przypomniało mi się, o tym, że lecimy już dzisiaj ponieważ mama ma spotkanie w sprawie biografii, którą piszę, nie mówiła komu więc postanowiłam spytać.
- Mamo? – powiedziałam wyjmując przy tym słuchawki.
- Tak? – spojrzała na mnie.
- No bo mówiłaś o jakiejś biografii, że ją piszesz. Nie…
- Tak, piszę. – uśmiechnęła się.
- No więc, kogo to biografia?
- Takiego brytyjskiego zespołu One Direction.
- brytyjsko – irlandzkiego. – automatycznie ją poprawiłam po czym po cichu zaczęłam piszczeć – One Direciton! Nie żartujesz?! – na mojej twarzy pojawił się wielki banan.
- Nie córciu. A czemu piszczysz? – zrobiła dziwną minę.
- Mamo, ja ich kocham! – krzyknęłam, a reszta pasażerów spojrzała na mnie.
- Natalia, ciszej.! – skarciła mnie mama, a ja zrobiłam się czerwona.
- Oj mamo ty nie rozumiesz. – powiedziałam i odwróciłam się od niej, co miało znaczyć, że się obraziłam, ale to tylko tak dla żartów.
- Natalia, no już dobra rozumiem, rozumiem jesteś ich fanka tak jak Martine. W sumie zareagowała tak samo. – powiedziała, po czym się odwróciłam a na jej twarzy dostrzegłam uśmiech.
- Serio? Martine tez jest ich fanką? – mimo tego iż jej nie znam już ją lubię.
- Oj tak. Wiesz, ona gra na gitarze, i każdą wolną chwilę spędza właśnie na tym grając ich piosenki. – znów się uśmiechnęła.
- Wiesz co mamo już ją uwielbiam. – powiedziałam śmiejąc się.
- To dobrze, bo ona stwierdziła, że też jesteś fajną dziewczyną.
- Mówiłaś jej coś o mnie?
- Tak, sama się pytała jaka jesteś. W końcu niedługo będziecie siostrami. – powiedziała i znów uśmiechnęła się.
- Aha. – odwzajemniłam uśmiech po czym dodałam – mamo?
- Tak?
- A czy jak jurto pójdziesz na to spotkanie, to na czym ono będzie polegać?
- No członkowie tego zespołu będą mi opowiadać swoje dzieciństwo i w ogóle całe swoje życie. – uśmiechnęła się.
- Mamo… - znów powiedziałam ale tym razem przeciągałam.
- Co? – powiedziała robiąc wielkie oczy.
- No, a czy będę mogła iść z tobą na to spotkanie? Proszę, proszę, proszę, proszę, proszę mamusiu. – powiedziałam i zrobiłam proszącą minę.
- Oj Natalia, nie wiem czy tak można.
- Ale no mamo proszę. Nawet nie wiesz jak by mnie to uszczęśliwiło.
- Dobrze, pójdziesz ze mną, ale jeśli chłopacy się nie zgodzą, zostaniesz na korytarzu.
- Ok., ok. Samo przebywanie z nimi w tym samym budynku to dla mnie raj. – powiedziałam po czym wyszczerzyłam się.
- Już przestań. Zaczynasz mnie przerażać. – powiedziała dziwnie na mnie patrząc.
- Oj przestań! – powiedziałam śmiejąc się, i klepnęłam ją w ramię. Odwróciłam się powrotem do szyby, ubrałam słuchawki i odpłynęłam. Obudziło mnie dopiero lekkie wstrząśnięcie. Okazało się, że już dolecieliśmy i samolot właśnie lądował. 

 ****************************************
Słowa od autorek. Ten blog jest pisany przez dwie dziewczyny. Prze zemnie - Martynę i Sylwię. Jest już 1 rozdział, mam nadzieję, że się wam podoba, jeśli tak to proszę, skomentujcie ;)
Jeśli chcecie być informowane lub macie jakieś pytania to piszcie na mój twitter: @Martine2027 lub na gg: 11005632 ;)

środa, 27 czerwca 2012

PROLOG ♥



* Natalia *


Od dziecka zastanawiałam się dla czego to róża jest oznaką miłości. Czy to przez jej zapach ? Przecież zapach lilli wodnych w japonii jest sto razy piękniejszy. Czy to przez ten czerwony kolor, który ma oznaczać serce pompujące krew ? Przecież tyle kwiatów, oraz rzeczy ma taki sam kolor. Czy to przez to że trudno zdobyć naprawdę idealną ? Ale przecież tródno znaleść również inne kwiaty. Nie rozumiałam tego, aż do teraz. Róża, ma oznaczać miłość, bo chociaż jest subtelna i piękna, potrafi zranić. Tego właśnie doświadczyłam. Zostałam zraniona przez moją różę, którą kochałam. Zostałam ukłuta, tak mocno, że nigdy nie pozbędę się rany, z której do końca życia będzie się sączyć bordowa ciecz rozpaczy. Nic nie potrafi zagoić tego rozcięcia w moim sercu ...
Zapewne domyślacie się o kogo chodzi. Otóż o mojego byłego już chłopaka Kubę. Od którego na kazdej randce dostawałam czerwoną różę. 

Zerwał ze mną, przez zwykłego nic nie wartego sms'a słowami:
" Sorki, kochanie ale nie możemy się już spotykać. Narka ;) "
I tak zwyczajnie zniknął. Zniknął z mojego życia tak jak wcześnie zrobił to mój ojciec. Zostawił mnie i moją mamę.